czwartek, 23 stycznia 2014

Dan Brown "Inferno"

Dan Brown
Inferno
wyd. Sonia Draga
2013

Dan Brown, czyli wszystko to czego się po nim spodziewałam znalazło się w "Inferno"!

"Człowiek musi przejść przez piekło, aby trafić do raju"

Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, gdy brałam do ręki nową książkę Dan'a Brown'a, to czy będzie tak dobra jak poprzednie, czy tylko "leci" na popularności autora, jak to przeczytałam w jednej z recenzji. Na innej ktoś napisał, że znowu ten sam bohater i ten sam schemat: psychiczny zbir i historyczne zagadki prowadzące do uniknięcia światowej katastrofy. Powiem szczerze, że czytając tytuł okładki podczas zakupów, bardzo się ucieszyłam, że w książce znów pojawi się dobrze nam znany profesor Robert Langdon. I miałam wręcz nadzieje, że będzie to ten sam schemat co wszystkie jego wcześniejsze tytuły. No i nie zawiodłam się :)

"Decyzje podjęte w przeszłości kształtują naszą teraźniejszość"

Tym razem autor zabiera nas do Włoch, gdzie dzieje się większość akcji. A gdzieżby indziej, jak nie we Włoszech, siedziby największych dzieł sztuki i architektury, mógł osadzić swoją nową powieść! Tym bardziej, że wybrał Florencję, kolebkę renesansowej sztuki, a to właśnie renesansowe dzieło Dantego Alighieri jest tłem "Inferno". Osobiście uwielbiam to miasto i odkąd w liceum głębiej zainteresowałam się historią sztuki marzyłam o odwiedzeniu Florencji, a Dan Brown właśnie mi to umożliwił! Moja wyobraźnia działała wszystkimi zmysłami: widziałam przepiękne włoskie uliczki, czułam zapach espresso i słyszałam włoski, miejski zgiełk. 

"Jednakże nadszedł moment, w którym niewiedza przestała być wymówką...moment, w którym tylko wiedza ma moc oczyszczenia."

Książka się bardzo długo rozkręca i jak to Brown bardzo powoli dawkuje nam po trochu informacji, by coraz bardziej rozbudzać naszą ciekawość. Miałam jednak czasem wrażenie, że niektóre wstawki informacyjne dotyczące poszczególnych wydarzeń historycznych czy też dzieł sztuki są jak dla przedszkolaków. 

"Ludzkość trwa teraz w czyśćcu zwlekania, braku decyzji i zachłanności jednostek...ale dzwony piekieł już biją pod naszymi stopami, a demony tylko czekają, by pożreć nas wszystkich."

Szalony naukowiec - geniusz, miłośnik  "Boskiej Komedii" stwarza "coś" co ma zagrozić całej ludzkości. Profesor Langdon razem z lekarką Sienną Miller próbują temu zapobiec odczytując i rozwiązując renesansowe łamigłówki dzieła Dantego i obrazów mistrzów tamtego okresu: Michała Anioła czy Giorgia Vasariego. Żeby nie było za łatwo po piętach depcze im tajemnicza organizacja Konsorcjum a także szefowa Światowej Organizacji Zdrowia. Na koniec mamy zaskoczenie tym jak zwodził nas przez całą opowieść Brown, ale wszystko układa się w jedną całość, gdy cofniemy się na odpowiednie fragmenty książki.

"Nie ma nic bardziej twórczego...ani destruktywnego...niż wielki umysł uparcie dążący do celu."

Książki Dana Browna to przede wszystkim ładnie poskładana sensacja, jednak tym razem moim zdaniem podjął bardzo ważny temat, mianowicie przeludnienie. Przez całą książkę dowiadujemy się nowych informacji na temat zagrożenia jakim jest zbyt szybko rosnąca liczba ludności. Dla mnie były to bardzo mądre, ale i trudne rozważania, bo fakt jest jednak faktem. Brown zadaje nam pytania zmuszające do refleksji:
"Czy zabiłbyś połowę ludzkości, gdybyś mógł to zrobić, wciskając jeden guzik?
- W życiu.
- Dobrze. A czy zrobiłbyś to, gdyby ci powiedziano, że jeśli go nie wciśniesz, w ciągu następnych stu lat zginą wszyscy ludzie na Ziemi? Czy w takiej sytuacji wcisnąłbyś guzik?"


środa, 22 stycznia 2014

"Deja Dead"

Deja Dead
Kathy Reichs
2007
Red Horse

Jest to pierwsza część cyklu Reichs pt.: "Kości". Nie ukrywam, że sięgnęłam po nią głównie dlatego, że to w oparciu o tę serię powstał serial o tym samym tytule. Dziś już nie, ale jeszcze jakiś czas temu był to mój ulubiony serial kryminalny. Teraz oglądam go już tylko sporadycznie, ale z wielkim sentymentem czytałam "Deja dead".

Jest to klasyczna historia kryminalna, w której centrum stoi dzielna pani doktorTemperance Brennan. Specjalistka od antropologii sądowej zajmuje się autopsją na podstawie ludzkiego szkieletu w Laboratorium Medycyny Sądowej w Montrealu. To do niej trafiają niezidentyfikowane szczątki ludzkich zwłok i tym samym najbardziej tajemniczezbrodnie popełnione przed laty. W "Deja dead" na terenie kościelnego seminarium znaleziono poćwiartowane ciało, do którego identyfikacji oddelegowano właśnie Brennan. Gdy pojawia się następna ofiara pani doktor zaczyna podejrzewać, że jest to dzieło tego samego człowieka. Na podstawie badań łączy te sprawy z innymi morderstwami przed paru laty. Jednak policja, z którą współpracuje nie chcę uwierzyć w teorie o seryjnym mordercy. Próbując znaleźć dowody na potwierdzenie tezy i tym samym zapobiegnięcie następnym zabójstwom rozpoczynaśledztwo na własną rękę  Następne wydarzenia sprawiają, że sprawa morderstw staje sięosobistą sprawą pani doktor...

"Wspomnienia są niczym innym jak mozaiką obrazów z przeszłości, przemyśleń i nakładających się na nie odczuć, tak przekształconych, aby przypominały rzeczywistość (...) być może to lepiej, że wszystko zaciera się wraz z upływem czasu, bowiem nie bylibyśmy w stanie znieść pewnych fragmentów przeszłości."

Muszę jednak przyznać, że troszkę męczyłam się czytając tą książkę...Zupełnie nie rozumiem po co autorka wrzucała tyle niepotrzebnych szczegółów, które nawet nie służą pobudzeniu mojej wyobraźni czy też lepszego przedstawienia scenerii. Dwustronny opis jazdy samochodem z uwzględnieniem wszystkich mijanych ulic, rogów i zakrętów (całe ich nazwy) totalnie mi nic nie mówi i nie wnosi absolutnie niczego do całej książki. Irytowało mnie to na tyle, żeprzeskakiwałam wiele wersów co przeszkadzało w podążaniu za akcją książki...Chociaż pewnie dla mieszkańców Montrealu mogłyby to być bardzo miłe szczegóły :P

"Empatia czasami potwornie boli"

Jeśli chodzi o powiązanie z serialem to wydaje mi się, że jest to tylko imię głównej bohaterki i jej zawód. W książce jest ona "całkowicie normalną" osobą mającą rodzinę, przyjaciół ikota. Przeciwieństwo zafiksowanej na pracy i lekko aspołecznej Bones z serialu. Tu akurat na plus dla TV ;)

Kryminały  uświadamiają mi za każdym razem przypadkowość śmierci. Ofiary z książek wychodzą z domu pijąc na szybko kawę, starając się by nie było grudek z tuszu na rzęsach nie zastanawiając się nad tym, że to może być ich ostatni poranek...

W przeciwieństwie do innych kryminałów autorka niczego nie podpowiada i nie sugeruje, tym samym odbierając nam możliwość jakichkolwiek spekulacji. By czegokolwiek się dowiedzieć musimy przeczytać ostatnie strony ;) Warto jednak wspomnieć, że jest to kryminał bardzo realistyczny i profesjonalny, nic nie bierze się z niczego, dowody same też się nie podkładają. Dużym plusem jest to, że autorka bazuje na własnym doświadczeniu gdyż sama jest uznanym antropologiem klinicznym i koronerem.

Lubimy powieści kryminalne bo są jedną wielką łamigłówką, a mózg lubi zagadki! "Deja dead" jest wyjątkowo trudną zagadką! 
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Miłośniczka książek wszelkiej maści i sierści, mopsoholiczka, która wcale nie uważa wypicia 10 filiżanek kawy dziennie za niezdrowe i absolutnie nie wierzy w to, że zwierzęta nie mają duszy!